Rybie Oko/Artículos/Folletin/Płomyk proszę/Zgrabny tekścik :)
Zgrabny tekścik :) |
23 febrero 2008 19:09:23
PS. Czy Ty sie Kolego przypadkiem nie udzielasz też na innym forum z "ostrą dyskusją" ?

PPS. Znalazłem http://tygod...l/02/ogien.html
![]() ![]() |
Relacionado con |
Płomyk proszę
14 febrero 2008
Jak rozpalić ogień przy pomocy nowoczesnych rozwiązań? To nie jest trudne, a czasem staje się koniecznością. Temat może nie stricte wędkarski, ale przecież oprócz posługiwania się wędką, przydają się nam także umiejętności przetrwania.
23/02/2008 19:09
Zwłaszcza zdanie "Nóż i krzesiwo. Czyli już prawie płomień." jest mi bardzo bliskie. Przypomniał mi się też stary tekst na podobny temat napisany daaawno przez A.T.
PS. Czy Ty sie Kolego przypadkiem nie udzielasz też na innym forum z "ostrą dyskusją" ?
PPS. Znalazłem http://tygod...l/02/ogien.html
24/02/2008 08:57
25/02/2008 00:02
Korciło mnie już wcześniej, by się odezwać (nic istotnego właściwie nie mam do dodania, Mateusz świetnie przedstawił temat). Dzięki Robercie za przypomnienie starego tekstu.
Co bym dodał dla przypomnienia? Może kilka uwag, dość oczywistych dla starych traperόw, ale może komuś się przydadzą.
1. Umiejętność rozpalania ognia w każdych warunkach, to podstawa wszelkiego łazikowania.
2. Z rόżnych wynalazkόw, najskuteczniejsze są zapałki (trzeba dbać, by były suche).
3. Warto mieć przy sobie dwie paczki zapałek i zapalniczkę. Nie zaszkodzi mieć krzesiwo. Warto mieć kawałek świeczki, kawałek kory brzozowej, kilka suchych patyczkόw ułamanych przy okazji, suchą smolną szczapkę. To wszystko zajmuje niewiele miejsca, można mieć w kamizelce albo w plecaczku, albo i tu i tu.
4. Po deszczu suche patyczki zawsze można obłamać przy pniu drzewa najlepiej szpilkowego (sosna, świerk). Większe suche gałęzie można pozyskać przy pomocy liny z pnia sosny (wymaga to wprawy).
5. Krzesiwem uda się rozniecić ogień jeżeli iskry padną na suchy puch pałki wodnej, dmuchawca, ostu (trzeba zebrać przynajmniej garść) albo waty opatrunkowej. W razie konieczności można wyskubać trochę waty, wiskozy czy czegoś podobnego z kurtki.
6. Bardzo ważny dla rozpalenia ognia jest ciąg powietrza. Wytworzy się samoistnie, kiedy ogrzeje się choćby kawałeczek ziemi tuż pod ułożonymi patyczkami. Do tego momentu trzeba chronić rozniecony płomyk. Nie uda się rozpalić ogniska bezpośrednio na mokrym podłożu lub śniegu. Śnieg trzeba odgarnąć, mokre podłoże przykryć suszem.
7. I bardzo ważna uwaga, ogień nie tylko trzeba umieć rozpalić, ale także panować nad nim i starannie zagasić. W terenie nie ma żartόw.
Mόgłbym długo jeszcze, ale może innym razem
Polecam:
http://www.s...dex_ognisko.htm
oraz opis rozpalania ognia przy pomocy łuku (wyszło, byłem tego świadkiem i sam też prόbowałem)
http://www.s...a.pl/ogien1.htm
a wszystko to jest na stronie Bogdana Jaśkiewicza
http://www.survival.strefa.pl/
Pozdrawiam
Andrzej
25/02/2008 18:16
Dzięki Ci Andrzeju za uzupełnienie, fajną też stronkę zarzuciłeś . Gratuluję także udanej próby z łukiem ogniowym, z doświadczenia wiem (jak już wspomniałem), że najłatwiejsze to nie jest. Jednak dla chcącego, z odrobiną chęci i zacięcia... I nie pisz, iż nic istotnego nie masz do dodania. Przypomniałeś o bardzo ważnych zasadach!
Szczególnie spodobał mi się punkt pierwszy (1.) Twojej wypowiedzi, bo ja uwielbiam łazikować . Teraz miałem sporo wolnego czasu, jaki dało mi zaliczenie przedmiotów praktycznie przed sesją, no i sobie połazikowałem po okolicach.
Mogę opowiedzieć o pewnym zdarzeniu jakie miało miejsce tego dnia, którego cykałem fotki do tego artykuliku.
Jak łatwo zauważyć na zdjęciach, ognisko rozpalałem na plaży, konkretnie nad Zalewem Wiślanym jakieś 100m od św.Kamienia (chodzi o głaz, jest jeszcze taka malutka miejscowość). Wzdłuż brzegu przechadzał się starszy mężczyzna i wyraźnie zainteresowało go to co ja tam kombinuje z tymi patyczkami, nożem i aparatem. Hmm co tu dużo mówić, dziwne połączenie . Wreszcie nie wytrzymał i podszedł bliżej z zapytaniem co ja ćwiczę. Opowiedziałem mu co chcę zrobić przy pomocy tego diabelskiego wynalazku i noża. Starszy pan spojrzał na mnie ze zdumieniem i koniecznie chciał się przyglądać jak to działa. Oczywiście nie miałem nic przeciwko, bo i co miałbym mieć? Po tym co zobaczył stwierdził:
"Ależ to teraz bajery wymyślają, jak ja byłem mały to dziadek nauczył mnie patyki pocierać, aby żar dostać, a teraz takie rzeczy!"
Miło jest spotykać takich ludzi i uciąć sobie z nimi pogawędkę, czego sobie i wszystkim życzę.
Pozdrawiam survivalowo
Mateusz
25/02/2008 21:38
Rozpalanie ognia przy pomocy łuku nie jest łatwe, choć jak się patrzy z boku, wydaje się banalnie proste. Jak zwykle ważne są szczegόły
). Mnie się to ledwo udało, raz, po wielu, wielu prόbach, dzięki pokazowi Łukasza Łuczaja. Przekażę parę moich spostrzeżeń, może ktoś zechce się pobawić.
1. Deseczka w ktόrej wiercimy otwόr ma być z miękkiego drewna, oczywiście suchego.
2. Umieścić ją trzeba tak, jak na zdjęciu, wzdłuż stopy. W niektόrych książkach jest rysunek, że dociska się stopą deseczkę ułożoną w poprzek. Na nic, bo tak ułożona deseczka lata na boki i tracimy niepotrzebnie energię.
3. Zasada jest prosta i oczywista – zamiana pracy mechanicznej na ciepło, ale trzeba to zrobić tak, by się nie zmęczyć, zanim uzyska się efekt ). Stąd bardzo ważne ułożenie, wygodna pozycja (w przyklęku) i rozmiary używanych narzędzi dostosowane do własnych wymiarόw.
4. I tak, wysokość obracającego się kijka ma być taka, by nasza pozycja była swobodna.
5. Grubość (średnica) tego kijka zależy od naszej siły. Szerszym kijkiem dostarczamy energii na większej powierzchni, więc prędzej uzyskamy efekt, ale szersza powierzchnia stawia większy opόr. Trzeba więc dobrać. Mniej więcej średnica kciuka będzie w sam raz odpowiednia. Ten obracający się kijek powinien być z drewna twardego (suchego oczywiście). Klocek, ktόrym się dociska może być z jakiekogolwiek.
6. Długość cięciwy łuku (może być ta cienciwa ze sznurka) trzeba dostosować do zakresu ruchu swojego ramienia, tak, by za jednym pociągnięciem od prawie wyprostowanej ręki do końca, uzyskać jak najwięcej obrotόw klocka. Lepiej mniej dłuższych pociągnięć, niż dużo częstych i szybkich szarpnięć.
7. Sam łuk może być z jakiekogolwiek sprężystego drewna (leszczyan, wierzba, oby się nie rozleciał).
8. Większy docisk - to większe tarcie - więc szybszy efekt, ale możemy nie dać rady.
9. Pierwsze ruchy powodują dotarcie się otworόw w deseczce i klocku dociskowym i zaokrąglenie końcόw kijka, dalsze powodują zwęglanie drewna. W końcu uzyskujemy dym. I w tym momencie najczęściej mamy już dosyć i brak nam siły na dalsze szybkie piłowanie, a nawet chwilowe zwolnienie obrotόw kijka spowoduje ostygnięcie i wszystko na nic. Trzeba tak dobrać siły, by w momencie uzyskania dymu jeszcze przyśpieszyć, aż zaczną się żarzyć nadwęglone trocinki w dolnym otworku drewienka. Wtedy możemy ten żar rozdmuchiwać i przykrywać delikatnie naszykowanym suszem (hubką), a jak już uzyskamy płomyk, to dalej będzie już tak samo łatwo, jak od zwykłej zapałki.
Powodzenia.
Andrzej
p.s.
Polecam też stronę: www.survival.infocentrum.com