Rybie Oko/Artículos/Ojo del Pez/Lubelskie rzeki/No, proszę!/No widzisz Andre :)/Ochrona rzek/Por/Nadmiar kasy do wydania...
Nadmiar kasy do wydania... |
08 diciembre 2007 17:48:34
W tym przypadku uzgodnili roboty z ZO PZW w Zamościu, ale dopiero po interwencji, Zamościa, sami nie raczyli zawiadomić. O ile wiem, po negocjacjach uznano, że to wycięcie roślinności bardzo nie zaszkodzi.
W takich sprawach bardzo by się przydał ktoś w Urzędzie Marszakowskim, kto by oceniał nie tylko to, czy (i na ile) takie działania są dla środowiska szkodliwe, ale także i to, na ile są niezbędne. Inaczej: czy nie jest to wywalanie pieniędzy w błoto. Bardzo często tak jest, a tzw. „utrzymanie rzek” ma się nijak do działań przeciwpowodziowych. Większy wpływ miałoby „utrzymywanie pogody”, ale tegojeszcze nikt nie potrafi.
Na szczęście.
Andrzej
 
|
Relacionado con |
26/11/2007 20:34
Trzeba abym zajrzał na RO bym się dowiedział, co w prasie piszczy i to w moim mieście.
)))
Zwykle jak słyszę o poprawianiu rzek, czuję się dziwnie. Widać, mam już mocno zakodowany w podświadomości negatywny odruch na takie tematy. I nie bez powodu. Dalej wiele rzek jest niszczonych pod pięknie brzmiącym hasłem: „podczyszczania”, „udrażniania”, „utrzymania” czy też zabezpieczenia mieszkańcόw przed zalewaniem...
Z tym podtapianiem też jak wiemy sprawa jest bardziej złożona i to nie rzeki są winne, że nie pomieszczą nadmiaru wody, pojawiającej się nagle po jakimś ekstremalnym zjawisku pogodowym. Tu są bardziej potrzebne inne działania, niż na samych rzekach.
Jestem wyczulony na ten temat, może nawet nadmiernie.
Ale tym razem naprawdę może być inaczej.
Przypominam sobie dyskusję na temat rewitalizacji Bystrzycy (dokładnie jej miejskiego odcinka). Jeżeli prace pόjdą w takim właśnie kierunku, jak to przedstawiono, zyska i miasto i rzeka. Jest szansa, aby rzeczywiście tak się stało.
Andrzej
Nie trzeba kupować lokalnej prasy, tu jest wszystko
Podzielam twoje zdanie Andrzeju, ale jeśli naprawdę nie zaczną ratować naszych rzek to prawda jest taka że nie będzie gdzie łowić ryb
Ja osobiście widzę ryby tylko w rzekach i tylko w nich jest nadzieja..
Zresztą można popatrzeć jak spada populacja poszczególnych gatunków ryb co za tym idzie grozi im wyginięcie podobnie jak to się miało z jesiotrem. I za to jest odpowiedzialny nikt inny jak tylko człowiek.
Jeśli się w tym kraju nie zmieni na lepsze to za parę lat zostaną nam pewnie tylko raki, a może i nie bo ponoć dobrze smakują
Pozdrówka
29/11/2007 16:18
Jak w medycynie: po pierwsze nie szkodzić.
1. Te rzeki, czy też te ich odcinki, które dotąd zachowały stan naturalny, takimi powinny pozostać. I tu cała ochrona powinna skupić się na trzymaniu wszelkich poprawiaczy z dala.
2. Rzeki już zdegradowane trzeba w miarę możności renaturyzować. A to nie takie proste, bo łatwo rzucić hasło, trudniej zrobić sensowny projekt i jeszcze trudniej znaleźć fundusze.
3. Bardzo ważna jest czystość rzek. Rzeki dalej są zanieczyszczane. Przez nieszczelne szamba (niestety spory procent wszystkich gospodarstwa ma szamba nieszczelne), przez nielegalne spusty ścieków i przez tych, którzy mają wprawdzie pozwolenie na odprowadzenie ścieków, ale nie dotrzymują warunków pozwolenia i z premedytacją odprowadzają nieczystości wtedy, kiedy nie obawiają się kontroli. Tu każdy z nas musi być wyczulony i reagować natychmiast. mamy przecież telefony.
4. Dalej groźni są ci, którzy traktują kawałek rzeki płynący obok swojej posiadłości jak swoją prywatną własność i samowolnie dokonują rozmaitych przeróbek. Kopią stawy na dziko, wycinają drzewa, grodzą teren.
5. I rzecz bardzo ważna: stan ichtiofauny. Bez skutecznego ograniczenia odłowów będzie coraz gorzej. Tu są potrzebne uczciwie wypełniane przez nas rejestry, jak także odgórna kontrola dzierżawców (czyli w większości nas, PZW) z wypełniania sprawozdań. Potrzebne są nowe ograniczenia, nowe limity, np. limit roczny dla szczupaka. Jest nas łowiących tylu, że te statystyczne kilka kg złowionych przez jednego wędkarza rocznie idzie w tysiące ton! Żądne zarybienia tego nie zrekompensują, a warunki do naturalnego rozrodu często są niekorzystne. Tak jest ze szczupakiem.
6. Na nic wszelkie rejestry, limity itp. jak nie będzie skutecznej ochrony wód. I na nic ta ochrona, jak przyłapany na kłusownictwie nie poniesie kary tak dolegliwej, że popamięta ją do końca życia i jeszcze będzie przestrzegał wnuki.
7. A na nic wszelkie przepisy, jak nie zrozumiemy, że są one w naszym interesie, jak nie zaczniemy myśleć o przyrodzie jako o naszej, a nie niczyjej, jak nie wyzbędziemy się egoizmu.
Jak jest - każdy z nas wie doskonale. Do czego taka postawa prowadzi też widzimy.
Smutne to, ale taką mamy rzeczywistość...
Andrzej
p.s.
Popieram gorąco ten lubelski projekt i oby się powiodło. Byłby dobry przykład, że można.
08/12/2007 17:48
Melioranci mają jak zwykle za dużo kasy.
W tym przypadku uzgodnili roboty z ZO PZW w Zamościu, ale dopiero po interwencji, Zamościa, sami nie raczyli zawiadomić. O ile wiem, po negocjacjach uznano, że to wycięcie roślinności bardzo nie zaszkodzi.
W takich sprawach bardzo by się przydał ktoś w Urzędzie Marszakowskim, kto by oceniał nie tylko to, czy (i na ile) takie działania są dla środowiska szkodliwe, ale także i to, na ile są niezbędne. Inaczej: czy nie jest to wywalanie pieniędzy w błoto. Bardzo często tak jest, a tzw. „utrzymanie rzek” ma się nijak do działań przeciwpowodziowych. Większy wpływ miałoby „utrzymywanie pogody”, ale tegojeszcze nikt nie potrafi.
Na szczęście.
Andrzej
4 Dobre (4)