Koniec z egzaminami przez neta... |
Sylwester Ostapiak <>
03 julio 2007 15:02:42
ZG PZW nie przedstawił nam jasnej wykładni prawa, że to co robiliśmy było nielegalne, tylko jako jednostka nadrzędna....kazali zaprzestać i już.
Nie przekonuje nas natomiast argumentacja, że zabieramy pieniądze innym kołom PZW. A już w ogóle obraźliwym jest przekonanie oponentów naszej inicjatywy, że ludzie zdający przez internet mogą "ściągać" Dzisiaj w świecie ludzie uczą się przez internet, zdają egzaminy w ten sam sposób.
Twierdzenie, że urzędy nie honorują naszych zaświadczeń jest nieprawdziwe, z informacji jakie posiadamy od zdających przez neta, jest wręcz odwrotnie...ale faktem jest że, najwięcej problemów mają ludzie z Warszawy.(ciekawe dlaczego?)
Spotkaliśmy się z opinią, że egzaminujemy przez neta tylko z pazerności dla kasy. Ci co tak myślą i mówią mają rację, ale tylko w części...tak, robimy to dla kasy, ale nie z pazerności

Pieniądze z egzaminów prezeznaczaliśmy na pracę z młodzieżą, utrzymanie naszej strony aby nasi członkowie koła byli doskonale poinformowani co się dzieje w kole i nad naszymi wodami. Z tych funduszy organizowaliśmy wycieczki wędkarskie dla naszych członków, wszystko to możecie śledzić na naszej stronie internetowej. Ale najważniejsze ma dopiero nastąpić, wszystko wskazuje na to,że będziemy opiekunami jeziora w okolicy Gdyni. Plany mamy bardzo odważne.
Nie liczy się fakt wykucia na pamięć Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb i innych przepisów, ale najważniejsze to jest to, żeby przestrzegać tych przepisów.
Jest wiele normalnych krajów, gdzie nie ma czegoś takiego jak egzaminy. Jest licencja na połów ryb i tyle, obowiązkiem wędkującego jest przestrzegać przepisów zawartych w licencji. Wędkarz nie przestrzega, to traci licencję...zaraz nad wodą.
Ale to Polska przecież, każdego kto wyściubi nos trzeba zaraz utopić

rzecznikprasowy@zgpzw.pl
lub
g.kidawski@zgpzw.pl
Skąd w ludziach taka ciągła podejrzliwość?...wszyscy jesteśmy oszustami, złodziejami i pijakami...bo przecież każdy złodziej to pijak i cham!!!
![]() ![]() |
Relacionado con |
Karta Wędkarska przez Internet - jak to zrobić... To możliwe...
Marcin Pławecki <pleksyUKRYTY@FILTRSPAMUgmail.USUNcom>
06 junio 2007
Ostatnio natknąłem się na jakiś artykuł w Internecie na temat możliwości zrobienia Karty Wędkarskiej przez Internet. Postanowiłem to sprawdzić i zagłębić się bardziej w taki sposób egzaminu. Zacząłem od tego, że znalazłem osobę, która wpadła na taki sposób i do tego postanowiłem zainwestować 5zł i uniknąłem opłaty 25zł manipulacyjnej jako, że nie mam ukończonych 18 lat.
06/06/2007 07:16
Wszystko pięknie. Fajnie, że to już możliwe. Co najwyżej mam wątpliwości co do trybu egzaminowania. To nie jest chyba zbyt trudne zdać w taki sposób jeśli możemy posługiwać się dowolną sciągą?
Twój opis byłby może nieco bardziej przydatny innym gdybyś podał choć jeden konkretny link z którego skorzystałeś wyrabiając kartę!
06/06/2007 16:31
Dobrzee jeżeli ktoś nie wierz proszę bardzo to mój mail pleksy@gmail.com oraz nr. gg 749279 i mogę podać link ale tez wydaje mi się że może ktoś by sobie nie zyczyl abym mu tu robił reklamę... Służę pomocą... mail & gg To nie jest wyssane z palca... to są prawdziwe informacje....
11/06/2007 12:01
Zaniepokoił mnie nasilający się proceder przeprowadzania egzaminów przez Internet. Coraz więcej kół PZW czy Bóg wie kto organizuje egzaminy na kartę wędkarską przez Internet.
Mam pytanie, czy taki proceder jest legalny.
Przyznaję pomysł świetny, tylko nie dla wszystkich. Dla prowadzących egzaminy przez Internet to z pewnością nabicie konta bankowego. Tylko, co one mają wspólnego z ideą zdawania egzaminów, jakichkolwiek.
Uzyskanie karty wędkarskiej to nie tylko papierek pro forma to dowód że posiadacz posiada miniom wiadomości na tematy związane z wędkowaniem, ochroną środowiska itp.
Komisje egzaminacyjne działające m. innymi przy kołach PZW mają „oko” na piszących testy lub zdających egzamin w innej przyjętej ogólnie formie. A tak przy zdawaniu egzaminu przez Internet to nie ma najmniejszej gwarancji, ze „delikwent” posiada jakiekolwiek wiadomości z tych dziedzin. PZW ZG, powinien zakazać tej pirackiej w pełnym znaczeniu tego słowa działalności. Nie ma ona nic wspólnego z etyką, uczciwością czy znaczeniem słowa egzamin. Co by było gdyby egzamin przez Internet zdawali kandydaci na lekarzy, kierowców czy maturzyści, strach pomyśleć.
Z ustawy jasno wynika, iż karta wędkarska wydawana jest na podstawie zaświadczenia wydanego przez komisję egzaminacyjną, przed którą chcący posiadać kartę wędkarską winien złożyć egzamin.
Systemem internetowym naprodukujemy niedouczonych wędkarzy i „utopimy się we własnym bajorku”, ale i fakt nabijemy sobie kabzę.
Jeśli natomiast ja mam racje jak w moim nieudolnym wywodzie wyżej to prosiłbym (tylko nie wiem kogo. PZW, ustawodawcę), w trybie bardzo pilnym spowodowanie by prowadzący egzaminy przez Internet zaprzestali działalności i powtórnie wg normalnych wymogów przeprowadzili powtórne egzaminy.
Pozdrawiam
c13 <plarUKRYTY@FILTRSPAMUwp.USUNpl>
09/09/2009 13:54
Moim zdaniem użyłeś porównań zupełnie nieadekwatnych do sytuacji Porównywanie egzaminu na kartę wędkarską do egzaminu na studiach, matury(!)
czy np. prawa jazdy jest zupełnie wyssane z palca
Moim zdaniem możliwość zdawania przez Internet jest ukróceniem wszechobecnej biurokracji. WĘDKOWANIE TO PRZYJEMNOŚĆ i po co obciążać zdrowie człowieka kolejnymi niepotrzebnymi stresami???
Obawiam się, że jesteś osobą ok lub po 40-stce, które tylko myślą jak uprzykszyć życie innym a nie tędy droga. Rzucanie bel pod nogi nie nakłania młodych ludzi do posiadania karty a wręcz odstrasza i zachęca do kłusowania.
Właśnie przez takich jak Ty czyli FORMALISTÓW, którzy tylko myślą co jeszcze wymyślić na egzaminie aby nie było tak łatwo - koła zrzeszają w większości starców niż studentów czy uczniów Bo Ci mają dosyć wszelkiego rodzaju egzaminów i wolą wziąść piwo w rękę i pójść z kijem bez żadnego papierka nad jeziorko połowić ryby
ZGŁASZAM POZYTYWNE TAK DLA EGZAMINÓW NA KARTĘ WĘDKARSKĄ PRZEZ INTERNET !
10/09/2009 10:06
Również jestem po 40-ce i uważam, ze egzaminy są bzdurne i powinny być zniesione. Kartę wędkarską powinno się kupować razem z książeczką z przepisami ustawy odnosnie amatorskiego połowu ryb. A przepisy konkretnego łowiska trzeba stosować, dowiedzieć sie u gospodarza, a nie zdawać z tego bzdurne egzaminy przed komisją Polskiego Związku Mięsiarskiego, złożoną z lesnych dziadków, którzy ( że uzyję zwrotu Ryśka ) o etyce wędkarskiej wiedzą tyle co mieszkaniec wysp Tonga o lotach w kosmos
10/09/2009 15:14
Tomku, funkcjonuje w języku polskim takie słowo jak pragmatyzm. W większości wypadków każdy powinien się kierowac pragmatyzmem. Dawno, dawno temu, gdzy dziadzio Rycho zapisywał sie do Polskiego Związku Wędkarskiego, działającego pod światłym przewodem towarzysza Grochala, sytuacja wyglądała diametralnie inaczej. To członkowie Związku poszukiwali kandydatów na wędkarzy. Mnie zaproponowano wstąpienie do tejże organizacji i musiałem znaleźć dwie osoby wspierające, które wyrażały swoje zdanie na temat kandydata. Dzisiaj można się śmiać z zasad jakie wtedy obowiązywały ale co by się nie rzekło, ryb w wodach było tyle razy więcej ilu jest dupków w Zarządzie Głównym. Co sądzić o członkach ZetGie PeZetWu wystarczy przeczytać światłe myśli utrwalacza władzy ludowej, towarzysza Kustusza na temat no kill. Nie wykazaliśmy odpowiedniej staranności, nie zareagowaliśmy odpowiedni skutecznie i bydło rozpanoszyło się na decyzyjnych stołkach. Zasadniczym tematem jest, czy powinien być egzamin? Moja odpowiedź jest taka. Powinien ale. Jak to rozumieć. Kompletnym nieporozumieniem jest zdawanie egzaminu z wymiarów ochronnych czy okresów ochronnych. Nikt tego nie pamieta na 100%, co najwyżej wyrywkowo typu wymiar szczupaka, sandacza czy pstrąga. Po kiego grzyba znać wymiar tej czy innej ryby, gdy w sąsiednim Okregu wymiary podwyższono. Po co znać okres ochronny szczupaka gdy dwa Okręgi dalej go rozszerzono o kolejne dwa miesiące. Paranoja towarzyszy z byłego PZPR jest porażająca ale przecież muszą zaznaczyć swoją obecność jak nie rozumem to obezwłasnowalniającą głupotą. I można by się smiać z komuszego kałmuctwa tego czy innego decydenta, gdyby nie fakt, że przez pryzmat proletariacko-menelskiej głupoty postrzegane jest całe stowarzyszenie. W ostateczności to my wychodzimy na czubków bo nie potrafimy tego zawszawionego towarzycha chwycic za wszarz i potężnym kopem w dupę wywalić na zbity pysk. Zakladając a priori, że jakaś forma egzaminu powinna obowiązywać, warto zastanowic sie rzeczywiście nad formą tego egzaminu. I tu jest miejsce na pragmatyzm. Przecież obowiązkiem wędkarza jest nie tylko dbac o ryby ale o całe otoczenie związane z rybami i nie tylko z rybami. Egzamin powinien mieć formę edukacyjną a nie odfajkowania sprawy i wzięcia kilku złotówek do kieszeni. To powinna byc dosyć swobodna rozmowa kwalifikacyjna na tematy ochrony środowiska patrzane globalnie. To powinnop byc uświadomienie potencjalnego kandydata jak ma się zachowac gdy dostrzeże symptomy zagrożenia, czy to dla wody, czy dla drzewostanu. Po kiego czorta mam miec za kolegę ze stowarzyszenia za przeproszeniem ciołka, który zna wymiary ochronne a nie wie po co jest PSR, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska czy Nadleśnictwo. Po co mi ciołek znający okresy ochronne jak nie ma świadomości że okres ochronny okresem ochronnym a realistyczna ocena zasobności wody jest ważniejsza niż okres ochronny. Możesz mój sympatyczny przyjacielu, drogi Tomku, nie zgadzać się ze mną ale zmodyfikowana forma oceny przydatności kandydata powinna pozostać. Chociaż tak na zdrowy rozum, to co napisałem powyżej może zahaczać o wizjonerstwo. Póki co Kowalszczyzna i komunistyczne kałmuctwo brylujące na szczeblach decyzyjnych wie lepiej jakie wymogi musi spełnic kandydat na członka stowarzyszenia. Nie ma więc co sie dziwić, że wędkarstwo jest siermiężne i więcej przypomina śmierdzącą kufajkę czy cuchnące na odległośc gumofilce niż schludna koszulę i wyprane spodnie. A leśne dziadki spod znaku skaczacej rybki tak jak napisałeś, znają się na nowoczesnym i odpowiedzialnym wędkarstwie jak mieszkańcy archipelagu Tonga na projektowaniu linii do automatycznego montażu samochodów.
I jeszcze jedna rzecz. Pobieranie opłat egzaminacyjnych. No cóż prymitywizm i krótkowzrocznośc to cecha szczególna tego szemranego towarzystwa spod znaku sierpa i młota. Stowarzyszeniu powinno zalezeć na jak najszerszym propagowaniu idei ochrony wód i środowiska, nie poprzez pobieranie kilku złociszy, niewiele wartych w ogólnym rozrachunku ale poprzez wchłanianie do swych szeregów ludzi, którzy wyznaja pewna ideę, że na otaczająca nas nature trzeba patrzeć z olbrzymią wrażliwością i odpowiedzialnością. Ochrona natury jest bezcenna. Więcej będzie pożytku z nowego kolegi w stowarzyszeniu, który nie wywali torebki foliowej do lasu, czy nie wyrzuci butelki po piwie do wody niż z kilku drewnianych złotówek zasilających finanse koła.
Erwin Grądzik <erwinerUKRYTY@FILTRSPAMUerwiner.USUNpl>
19/03/2013 00:05
Bardzo dobra wypowiedź. Popieram w 100%. Egzaminy na kartę wędkarską to farsa, komunistyczna spóścizna. Po co uczyć się wymiarów i okresów ochronnych jeśli są dostępne w książeczce i zawsze można sobie sprawdzić. Powinno się edukować ludzi pod względem ochrony środowiska i reakcji na zagrożenia dla naszego środowiska. Opłaty uiszczane w kołach też są nieporozumieniem np. wędkarz dokonuje opłaty i łowi tylko na rzece wiśle a koło wędkarskie zarybia za jego pieniądze np. swoje patronackie łowisko.
11/09/2009 20:39
Rychu, jakiekolwiek egzaminy to żaden pragmatyzm. Zapomniałeś, że teraz młodziez ma lekcje z ochrony środowiska i kolejne wykłady mają gdzieś.
Wędkarstwo to nie ruch drogowy. Nie przesadzajmy z tymi wymaganiami. Jak będzie okazja, to dołózmy złotówkę by ktoś to wszystko wystrzelił w powietrze, jak powiedział Jan Tomaszewski o PZPN-ie i o remedium na uzdrowienie polskiego futbolu
Ale dziękuję bo miodaśnie się czyta bogactwo epitetów, jakimi ty najlepiej rzucasz w zet gie.
Do zobaczyska niebawem mam nadzieję, przy kociołku, przy winku, a najpierw przy mojej wiśniówce, która na was czeka i pestką się przegryza
p.s. więcej ciekawostek na WCWI, może zacznij zaglądać, bo tu życie zamarło ))))
14/09/2009 20:32
Niestety masz rację Tomku. Na RO od pewnego czasu wieje nudą. Staruchy mego pokroju sie niestety wykruszają, średniaki nie bardzo wiedzą czy już, czy jeszcze nie, a młodziez ma w pompie i staruchów i średniaków, totalnie olewając ciepłym moczem, zarówno tych za, jak i tych przeciw. Moderatorzy /animatorzy/ gdzieś się przyczaili, czekając na lepsze czasy i z RO wieje nudą, jak w szczycie sezonu urlopowego. Lato sie pomału kończy i mogłoby się wydawać, że cos drgnie a tu gucio. Co zaś do drgnięcia, to przypomniało mi sie stare powiedzonko z okresu stanu wojennego. Bryndza była totalna ale system kartkowy rozwijał się nad podziw. Czego tam nie było na kartki. Herbata, cukier, chabas, padlina, czekolada, mąka a nawet rajstopy, o kalesonach męskich nie zapominając. I pewnego dnia gruchnęło po Polsce, jak długa i szeroka, wieść, że w kalesonach coś drgnęło. I było to strasznie dwuznaczne bo nie było wiadomo, czy przemysł kalesoniarski wreszcie ruszył pełna parą czy po prostu cos drgnęło na widok ponentnej kobitki. Na WCWI zaglądam od czasu do czasu ale nużą mnie już pełne hipokryzji peany pochwalne pomiędzy respondentami tego portalu. Od czasu do czasu zdarza się tam jakiś rodzynek ale ogólnie bryndza jak na RO czy na Pogawędkach Wędkarskich. Musi co formuła portali monotematycznych trochę się przejadła a gdy jeszcze do tego dodać, że pisac o rybach coraz trudniej bo i ryb coraz mniej, to mamy buraczano-kufajkowy obraz czegoś co określa się mianem polskie wędkarstwo. Ale to i tak wszystko blednie wobec faktu, że niedługo odbędzie sie kolejny Zjazd Delegatów. I kolejny raz gruchnie jak grom z jasnego nieba informacja, że praca z młodzieża nadal kuleje i kolejny działacz nie spełnił pokładanych w nim nadzieji, że ryb coraz mniej bo to i kłusownictwo, i nieetyczni wędkarze, i rolnicy rozsiewający za dużo nawozów, i cykliści jeżdżący na swych szalonych bicyklach, i matki które nie karmią piersią tylko stosują komponenty typu Bebiko 2. Myślę, że Kowalszczyzna zaskoczy nas jeszcze nie raz a sprawa wyboru Prezesa i tak jest mało istotna, bo Grabowski dobry na wszystko. Nawet na koński świerzb i Bundeswehre na rowerach.
Artur Kłos <>
12/07/2015 10:09
Zdac taki egzamin, chociaż ze online nie jest taki prosty! Sam próbowałem! Żeby go znac trzeba trochę poczytać.
Nie ma możliwości oszukania! Zdawałem go 3 razy i za każdym razem miałem 16 z 19 odpowiedzi kture były prawidłowe.
Narazie nie osiągnąłem 100% dalej sie uczę.
Żeby go zdać na tą liczbę trzeba naprawdę dużo sie pouczyć. A pozatym jeżeli ktos bedze chciał zabrać ze sobą 20 cm szczupaka to i taz zabierze! Egzamin jest prowadzony przez PZW
Marcin Pławecki <pleksyUKRYTY@FILTRSPAMUgmail.USUNcom>
21/06/2007 17:04
Po pierwsze egzamin ten jest składany przed komisją ponieważ są na zaświadczeniu podpisy 3 egzminatorów i ich pieczątki. Po drugie egzamin zdawany jest przed PZW a w RAPR nie ma określonego że trzeba zdawać przed swoją komisją tylko że kartę może wyrobić swój starosta. Dodam że tym interesował sie bodajże ZG PZW ale ni w tym złego nie wykrył z tego co mi sie o uszy obiło!
21/06/2007 17:26
Wystawione przez komisję zaświadczenie jest BEZPRAWNE!
Nie ma żadnych wątpliwości, że egzamin NIE był (BYĆ MOŻE) zdawany OSOBIŚCIE przed komisją i że komsja ZIDENTYFIKOWAŁA osobę zdającą!
Sylwester Ostapiak <>
03/07/2007 15:02
Proszę nie nadsyłajcie już zgłoszeń do egzaminu na Kartę Wędkarską. Zostaliśmy zmuszeni przez ZG PZW w Warszawie do zaprzestania egzaminów w takiej formie....a miało być tak pięknie...
ZG PZW nie przedstawił nam jasnej wykładni prawa, że to co robiliśmy było nielegalne, tylko jako jednostka nadrzędna....kazali zaprzestać i już.
Nie przekonuje nas natomiast argumentacja, że zabieramy pieniądze innym kołom PZW. A już w ogóle obraźliwym jest przekonanie oponentów naszej inicjatywy, że ludzie zdający przez internet mogą "ściągać" Dzisiaj w świecie ludzie uczą się przez internet, zdają egzaminy w ten sam sposób.
Twierdzenie, że urzędy nie honorują naszych zaświadczeń jest nieprawdziwe, z informacji jakie posiadamy od zdających przez neta, jest wręcz odwrotnie...ale faktem jest że, najwięcej problemów mają ludzie z Warszawy.(ciekawe dlaczego?)
Spotkaliśmy się z opinią, że egzaminujemy przez neta tylko z pazerności dla kasy. Ci co tak myślą i mówią mają rację, ale tylko w części...tak, robimy to dla kasy, ale nie z pazerności Przecież wszystkie koła egzaminują i mają z tego tytułu jakieś dochody. My tylko ułatwiliśmy ludziom zdawanie egzaminu...ludzie narzekają na chroniczny brak czasu, więc dlaczego nie pomóc sobie wzajemnie? Żyjemy wewnątrz organizacji, a nie z boku i wiemy jak mogą wyglądać tzw. egzaminy "twarzą w twarz"
Pieniądze z egzaminów prezeznaczaliśmy na pracę z młodzieżą, utrzymanie naszej strony aby nasi członkowie koła byli doskonale poinformowani co się dzieje w kole i nad naszymi wodami. Z tych funduszy organizowaliśmy wycieczki wędkarskie dla naszych członków, wszystko to możecie śledzić na naszej stronie internetowej. Ale najważniejsze ma dopiero nastąpić, wszystko wskazuje na to,że będziemy opiekunami jeziora w okolicy Gdyni. Plany mamy bardzo odważne.
Nie liczy się fakt wykucia na pamięć Regulaminu Amatorskiego Połowu Ryb i innych przepisów, ale najważniejsze to jest to, żeby przestrzegać tych przepisów.
Jest wiele normalnych krajów, gdzie nie ma czegoś takiego jak egzaminy. Jest licencja na połów ryb i tyle, obowiązkiem wędkującego jest przestrzegać przepisów zawartych w licencji. Wędkarz nie przestrzega, to traci licencję...zaraz nad wodą.
Ale to Polska przecież, każdego kto wyściubi nos trzeba zaraz utopić Jeżeli nie zgadzacie się z nami, macie do tego prawo. Jeżeli nie zgadzacie się ze stanowiskiem ZG PZW w Warszawie to proszę piszcie na adres:
rzecznikprasowy@zgpzw.pl
lub
g.kidawski@zgpzw.pl
Skąd w ludziach taka ciągła podejrzliwość?...wszyscy jesteśmy oszustami, złodziejami i pijakami...bo przecież każdy złodziej to pijak i cham!!!
03/07/2007 15:26
Szanowny Sylwestrze,
Nie dlatego pisałem tu na ten temat aby kogoś topić. Prawo jest prawem i nalezy je szanować. Również jestem zdania, że internautom wypadało by sprawę ułatwić. Jednak.... musi to się odbywać jakoś inaczej.
Inną sprawą jest to, że co do sensu takich egzaminów też mam wątpliwości. Szczególnie dlatego iż w rozporządzeniu na ten temat istnieje poważny błąd i mankament. Nikt nie określa kryteriów ich przeprowadzania i zakresu niezbędnej wiedzy.
Dochodzi zatem do takiego paradoksu, że faktycznie zdaje się ze znajomosci RAPR PZW a nie ze znajomosci prawa jako takiego, które obowiązuje nieco inne na wszystkich wodach.
Te wszystkie me wątpliwości nie przekreślają jednak mego zdania. To była forma poświadczania być może nieprawdy.
Może .... jakby szanowne mało ruchawe Stowarzyszenie PZW nieco pomyśłało i chciało mu się za przeproszeniem ruszyć w tej sprawie tyłek to doprowadziło by samo do korekty przepisów w tej materii. Ale cóż .. prościej jest kazać zaprzestać .
Zaś co do samych pieniędzy. Akurat mym zdaniem, chwała Wam za to, że się staraliście (może źle ale zawsze).
04/07/2007 08:16
Darku,
Pisząc "utopić" nie miałem na myśli nikogo z RO. Pikanterii zakazowi egzaminowania dodaje fakt, że trwają prace nad taką formą zdawania. Płotki tego nie będą mogły robić, ale rekiny (ZG wraz z portalem Rybobranie)... TAK.
Pójdą kolosalne pieniądze na wdrożenie takiej procedury. Wtedy będzie OK, teraz jest BE. Prędzej czy później dojdzie do takich praktyk i nikt tego nie zatrzyma. Tylko, że nasza forma zdawania egzaminów nie zmuszała do bycia członkiem PZW, zawsze było miło gdy ktoś jednak wstąpił do naszego koła.
A myślę, że zostaną wymyślone takie procedury zdawania przez neta, żeby w konsekwencji zmuszać do zostania w PZW. Monopolista egzaminów to PZW. Ewidentnie wyczuwam interes prywatny, a nie społeczny. Taki portal może bardzo dużo zyskać na współpracy z PZW. Ale co my będziemy z tego mieli jako członkowie PZW.
Myślę, że ludzie z ZG dali się złapać na ulotkę reklamową z obietnicą wzrostu liczby członków PZW, jaką do nich skierował Portal. Już mają przed oczami składki tych wszystkich napływających do PZW. A koła nadal będą otwarte np w poniedziałek od 17.00 do 18.00, łowiska będą nadal takie jakie są. Społeczeństwo to nie frajerzy, doskonale wiedzą co się opłaca, a co nie.
Portal będzie "zarobiony"...a my zostaniemy tak jak jesteśmy...
Ale, Wojtek Młynarski śpiewa..."róbmy swoje"...
04/07/2007 09:04
Jeśli formuła zdawania będzie taka sama to nie pozostani nic innego tylko prędzej czy później zgłosić sprawe prokuraturze
PS. Moim skromnym zdaniem ten, jak go dumnie nazwałeś, "portal" od samego początku istnienia zdaje się, że jest interesem prywatnym. Wystarczy nieco pogrzebać po sieci i skojarzyć różne fakty. Np. takie dwa nazwiska:
Mariusz Drozdowski, prezes spółki Rybobranie.pl.
Bartosz Drozdowski, dyrektor działu internetu w firmie, dostarczajacej reklamę, ARBOmedia Polska
Jakoś wygląda mi to na niezły rodzinny interes - choć kto wie, może się mylę
04/07/2007 18:22
Przygladam się tej dyskusji i szczerze mówiąc, trochę się dziwię. To, że tzw zdawanie "egzaminu" przed "komisją egzaminacyjną" jest fikcją, wiedzą wszyscy. Dlatego zastanawiam się, dlaczego dążycie do utrzymywania fikcji. Pragnę tu przypomnieć, że osoby zagraniczne są zwolnione z egzaminów, co nie jest równoznacznym ze zwolnienia z ich przestrzegania. Padł tu zarzut, ze jest to prywatny interes. A przepraszam bardzo, czy PZW nie jest prywatnym interesem. To organizacja stricte prywatno-prawna, w której tez nieźle funkcjonuje zasada, co moje to moje a resztę zawekuje. Gdybyśmy zrobili faktycznie egzaminy według zasad, że kandydat ma się wykazać wszechstronną znajomością przepisów, to mam 100% gwarancji, że przez to sito egzaminacyjne, nie przeszłoby 95% zdających. Sam się przyznaję do tego, że nie znam wszystkich wymiarów ochronnych. Ale wisi mi to kalafiorem, bo ryb nie biorę lub biorę sporadycznie i szansa przekroczenia przepisów jest znikoma. Wracając jednak do znajomości zagadnienia. Darku większość wędkarzy w Polsce nie rozróżnia leszcza od krąpia o sapie czy rozpiórze nie wspominając. Większość nie rozróżnia jazia od płoci i nawet nie wie po czym można je rozróżnić. Znajomośc takich gatunków jak certa, głowacz białopłetwy czu koza, to wymysł szatana. Znajomości przepisów nie da się wyegzekwować 5-cio minutowym egzaminem, odwalonym na łapu capu, byle tylko skasować opłatę egzaminacyjną. Walczmy z fikcją, upraszczając wszystko to co można uprościć. To bodajże Einstein swego czasu powiedział, że wszystko należy robić prosto, byle nie najprościej. Zamiast egzaminu, oświadczenie przy odbiorze karty wędkarskiej, że bezwzględnie zobowiązuje się do przestrzegania aktualnych przepisów. Podkreślam aktualnych przepisów, bo są one różne w różnych regionach kraju. I to praktycznie wszystko. Po co komplikować sprawę. Takie rozwiązanie przeciez nie zwalnia kandydata do PZW do zdawania oddzielnego egzaminu, jeśli my tak zadecydujemy. I będzie to egzamin na członka PZW a nie na kartę wędkarską. Bo przeciez tamta grupa osób, posiadająca kartę wędkarską a nie przynależna do PZW, nie powinna nas specjalnie interesować. Prostujmy drogi skrzywione ale z głową. Zastanawiam się dlaczego w legitymacji członkowskiej brakuje tak podstawowych informacji jak: numery telefonów do PSR, ichtiologa w Okręgu, SSR. To dla mnie jest oczywiste, że powinny być, dla działaczy nie. Dziwne.
Pozdrawiam
04/07/2007 22:03
Ja się w ogóle zżymam na te egzaminy, bo to jest pozostalość po komunie, próby udowadniania potrzeby istnienia stowarzyszeniowych komisji egzaminacyjnych. Karta powinna być płatna w gminie, do tego płatna broszura i finito. Nieznajomość przepisó nie zwalnia od podporządkowania się im. Znajomość przepisów nie gwarantuje ich stosowania w żadnym stopniu.
A już największą paranoją jest egzaminowanie przez dziadków w komisjach Polskiego Związku Mięsiarskiego. Nieświadomy niczego czlowiek od razu zostaje "skaptowany" na członka.
Absolutnie, z całą stanowczością twierdzę, że kolejny relikt przeszłości w postaci śmiesznych egzaminów powinien być zniesiony. Egzaminy przez internet, to było małe światełko w tunelu do normalności.
05/07/2007 11:02
Tomku, gminy nie prowadzą gospodarki na wodach. Prawo do egzaminowania powinno przysługiwać temu, kto za te wody odpowiada, więc albo uprawniony organ administracji państwowej (teoretycznie RZGW, ale wątpię, by byli do tego przygotowani), albo użytkownik rybacki, czyli na większości wód PZW.
Przy okazji, w moim Kole egzaminy nie są fikcją.
Całkowicie zgadzam się z Tobą, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Oby ta odpowiedzialność nie była fikcją...
Pozdrawiam
Andrzej
05/07/2007 07:17
Witam Wszystkich
Wydaje mi się jedno, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
To że zdaje się egzaminy w kołach PZW po uważaniu w większości a mało naprawdę wiedzą wszyscy.
Leśnym Dziatkom z ZGPZW innych kół i okręgów chodzi jedynie o pieniądze uciekające a do zdobycia za darmo czyli opłat egzaminacyjnych.A piniądze idą gdzieś w górę bo nie w dół a tak naprawdę nikt nie wie na co i w większości po co.
Na całe szczęście od ładnych parę lat jestem poza PZW. Jadę nad jezioro posiedzieć , popatrzeć na to co jeszcze jest w około mnie złapię to dobrze nie to też dobrze.
Nie muszę patrzeć na działaczy, którzy z ponad normatywną ilością kiji łowią a na zebraniu mówią o etyce.
Jednym słowem szkoda słów. Ilu jest tak naprawdę działaczy a ilu w tym przydupasów.
Pozdrawiam WS
12/06/2007 14:00
Na pytanie o tym czy to jest legalne mamy odpowiedź od samego pomysłodawcy!
Witam,
Taki egzamin jest jak najbardziej legalny. Ustawa o rybactwie śródlądowym stwierdza:
Prawo do egzaminowania ma Polski Związek Wędkarski, największa organizacja zrzeszająca miłośników tego sportu, oraz kilka innych stowarzyszeń. Po zdanym egzaminie kartę odbiera się w wydziale ochrony środowiska właściwego starostwa.
Aby go otrzymać, należy zdać egzamin z przepisów dotyczących wędkowania, a więc poznać podstawy tej pasji - przepisy ochronne, wymiary, limity oraz inne zakazy i nakazy.
Jest to dokument ważny dożywotnio, wydawany dorosłym i młodzieży od lat 14 przez właściwe dla miejsca zamieszkania kandydata starostwo.
Zapotrzebowanie internautów na taką formę egzaminowania jest bardzo duże. Jak do tej pory tylko jedno starostwo odmówiło wydania karty wędkarskiej na podstawie naszego zaświadczenia. Dlatego zanim internauta wysyśle pieniążki za egzamin musi dowiedzieć się w swoim starostwie, czy będzie honorowane tam nasze zaświadczenie.
Jeżeli chodzi o koło, to dla nich ważna jest tylko karta wędkarska wydana przez starostwo.
Może natomiast wystąpić problem z wydaniem karty w starostwie dla młodego człowieka, który nie ukończył 14-go roku życia. W tym przypadku najważniejsza jest interpretacja poszczególnego urzędnika w starostwie. Np. w Trójmieście są wydawane karty wędkarskie ludziom przed 14-ką, ale znam też takie urzędy poza trójmiastem gdzie owszem egzamin honorują, ale po karte młody człowiek zgłasza się dopiero po skończeniu 14 roku życia.
12/06/2007 15:26
Ustawa mówi:
5. Kartę wędkarską lub kartę łowiectwa podwodnego wydaje starosta, po złożeniu przez osobę zainteresowaną egzaminu ze znajomości ochrony i połowu ryb przed komisją powołaną przez społeczną organizację amatorskiego połowu ryb; z obowiązku składania egzaminu są zwolnione osoby posiadające średnie lub wyższe wykształcenie rybackie.
Zatem wydający karte winien zweryfikować czy:
1. Egzamin zdała osoba zainteresowana
2. Czy egzamin odbył się przed komisją
Przeprowadzanie egzaminów przez internet, prawadzonych w takim trybie, łamie obie te zasady.
Niestety okazuje się, że winnym wydania tak zdobytej karty jest starosta. Jednak współwinnym (jako poświadczającym nieprawdę) ten kto wydaje zaświadczenie o odbyciu egzaminu.
Całość procedury, mym zdaniem, nadaje się do prasy i wymaga powiadomienia Starostów o fakcie i całym procederze. A chyba także policji lub prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa poswiadczania nieprawdy przez komisję egzaminacyjną.
13/06/2007 23:53
Prawo jazdy też będą zdawane przez internet?
A swoją drogą co na to Koła PZW? Tracą kasę za egzaminy!
Andrzej
14/06/2007 07:42
Tyle tylko, że taki egzamin przebiegać będzie w następujący sposób. Delikwent zgłasza się do lokalnego ośrodka. Tam jest weryfikowana jego tożsamość i siada przed komputerem, pod okiem osób odpowiedzialnych za prawidłowy przebieg egzaminowania.
To chyba dość istotne różnice w trybie?
14/06/2007 11:19
Właśnie! Ile warte jest sprawdzenie wiedzy kogoś tylko na podstawie zdalnie wypełnionej ankiety? Przecież to może być "praca zbiorowa".
Kolejna lipa. Tu najwyraźniej ktoś chce w chytry sposób zarobić. Starostwo tym się nie przejmie, bo kogo tak naprawdę w starostwie obchodzi czy delikwent zna przepisy dotyczące ochrony ryb? Co tam jakieś ryby? Z kłusownikami jawnie mającymi wszelkie przepisy w pogardzie też się niewiele robi. Totalna olewka.
Żyjemy w porąbanym świecie...
Andrzej
01/07/2007 22:42
Szanuję zdanie oponentów naszego pomysłu, nawet przez moment miałem dokładnie takie samo. Ale już dawno stwierdziłem, że wiele zaświadczeń o zdanym egzaminie...to zwykła fikcja. Trzeba "wychowywać" wędkarzy, że nie ważne jest czy znasz regulamin, tylko czy go przestrzegasz? Przyznajcie, wielu którzy "zdali egzamin" nie przestrzegają regulaminu. Jestem absolutnie za tym żeby nie było egzaminów...przy zakupieniu licencji na kolejny rok, każdy wędkarz otrzymuje takowy regulamin i po zapoznaniu się z nim...przestrzega go. Nawet pod rygorem cofnięcia licencji za złamanie tegoż regulaminu. Ale to znowu sprawa skutecznej kontroli. Człowiek, który "zwali" np. z neta odpowiedzi egzaminacyjne, przynajmniej zapozna się z tymi tematami...może mu zostanie coś w głowie. Wiedza, czy niewiedza to coś innego niż przestrzeganie reguł. Ale jedno jest pewne, ludzie zdający egzamin przez neta...bardzo sie starają...osobiście liczę na ich etyczne zachowani nad naszymi wodami
Pozdrawiam/egzaminator surowy
Pewnie, że samymi przepisami nie zastąpi się przyzwoitego zachowania, ale ich omijaniem i naginaniem tym bardziej nie.
Potrzebne i jedno i drugie. I kontrola, choć nawet gdyby ją zwiększyć dziesięciokrotnie, to bez szacunku dla ustalonych norm też nie wystarczy. Musimy zrozumieć, że przepisy są DLA NAS, a nie przeciw nam. Pozdrawiam
Andrzej
14/06/2007 23:34
Wybacz Andrzeju, ale argument, że Koła tracą na takiej czy innej formie przeprowadzania egzaminu, jest dla mnie śmieszny. Opłaty za egzamin, to wymysł ostatnich lat i nijak się ma do jakości egzaminu. To sposób na mały drenaż kieszeni zainteresowanego. Dla mnie osobiście opłaty dodatkowe, typu: za spinning, za łowienie z łódki, świadczą o głupocie działaczy, wprowadzających takie typy opłat. Jak już nie można "sprzedać" ryb, bo ich nie ma, to wprowadza się tzw. ersatze, które mają podreperowac kasę upadającego stowarzyszenia. Rozumiem jeszcze taką argumentację, że stowarzyszenie, które zostało ustawowo zobligowane do przeprowadzania egzaminów na kartę wędkarską i pobiera odpowiednią stawkę od osób, które nie chcą przynależeć do stowarzyszenia. Opłata egzaminacyjna dla własnego kandydata to szczyt głupoty i chciejstwa. Przeciez ten kandydat juz płaci wpisowe. O jakości egzaminów lepiej nie wspominać, to jest farsa i fikcja, aby tylko otrzymać rekompensatę finansową. Mogę sie założyć o dobre markowe wino, że ponad połowa zdających nie ma zielonego pojęcia o przepisach. Andrzeju, znajomość czy nieznajomość przepisów i prawa, nie zwalnia od ich przestrzegania. Pojawia się zresztą swego rodzaju paradoks, że RAPR nie jest tożsamy z obowiązującymi przepisami, bo każdy Okręg ma prawo zaostrzyć zarówno limity jak i wymiary ochronne. Tak więc RAPR swoje a przepisy szczególne swoje. W tym świetle, zadawanie pytań z RAPR-u jest i śmieszne, i głupkowate. Pikanterii dodaje fakt, że większość tzw egzaminatorów, tych przepisów i regulacji po prostu nie zna. Czy jest normalnym aby członek Komisji Egzaminacyjnej podpierał się Regulaminem APR podczas egzaminu? To go dyskwalifikuje od samego początku jako egzaminatora. A jest to powszechne zjawisko podczas tzw "egzaminów". Pora spojrzeć prawdzie w oczy, stowarzyszenie staje się z dnia na dzień, coraz bardziej śmieszne i żałosne. Niestety większość działaczy, w swej głupocie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak jak ZG, tkwią nadal w mentalności towarzysza Kruczka i towarzysza Grochala, a obecnie towarzysza Grabowskiego.
Pozdrawiam
ghost <>
15/01/2008 19:51
chyba wziął to z tej stronki: http://pzwgd...id=37&Itemid=44 tam jest krok po kroku jak zrobić sobie kartę. Ja POLECAM ten sposób... sam spróbowałem