Rzecz w proporcjach |
13 julio 2008 10:11:32
Racje jednych i drugich użytkownikόw rzek można i trzeba pogodzić.
Na większej rzece kajaki nie stanowią problemu dla środowiska, także i dla wędkarzy nie są problemem, jeżeli jedni i drudzy uszanują swoje racje i sobie nie przeszkadzają – to tylko kwestia kultury.
Gorzej z małymi rzeczkami, z tymi najmniejszymi, gdzie kajak jest niczym czołg na leśnej drόżce. Ale to też można pogodzić. Można na przykład ustalić, że na pewnych rzekach i pewnych odcinkach tych rzek każdy spływ jest uzgadniany. Na innych można wyznaczyć terminy spływόw, np. miesiące wakacyjne i godziny południowe - w lecie wędkowanie to i tak świt, poranek i zmierzch, więc kolizji nie będzie. Można też określić dopuszczalną ilość płynących dziennie. To wszsytko można, to zależy tylko od dobrej woli, od wzajemnego poszanowania, od kultury.
Trzeba natomiast ustalić stanowczo, że: nie wolno usuwać z rzeki zwalonych drzew i gałęzi, nie wolno niszczyć nadbrzeżnej roślinności i szuwarόw, nie wolno wjeżdżać samochodami do rzeki czy też rozjeżdżać brzegόw. I na pstrągowych rzekach nie wolno wznosić budowli ułatwiających ruch turystyczny.
Pstrągowe odcinki rzek to i tak maleńki procent wszystkich. Niech pozostaną w stanie dzikim.
Pozdrawiam!
Andrzej
p.s.
Przez całe dziesięciolecia nie było problemu, racje miłośnikόw spływόw i wędkarstwa były zachowane, często zresztą ci sami ludzie i pływali i wędkowali – może właśnie dlatego? Teraz mamy czasy komercji, a chciwość potrafi zniszczyć wszystko...
![]() ![]() |
Relacionado con |
Jedna z najlepszych rzek pstrągowych jest zagrożona!!!
Znowu zagrożony jest Wieprz, jedna z najlepszych rzek pstrągowych w Polsce, rzeka, w ktόrej żyją pstrągi rekordowych rozmiarόw.
01/07/2008 08:21
mozliwa jest tylko u nas w kraju. Jak wiesz Andrzeju przebywam teraz za granica i mam porownanie w tych sprawach. Takie poczynania w Stanach sa niedopuszczalne. Na pierwszym miejscu zawsze stoi tu dobro natury. Ogromne srodki finansowe jakie plyna na ochrone przyrody, na utrzymanie parkow narodowych i ochrone dziedzictwa natury oraz bardzo wysoka swiadomosc spoleczenstwa sprawiaja, ze mimo tak wielkiej presji wedkarskiej, turystycznej, a przede wszystkim gospodarczej tego kraju na srodowisko, pozwalaja zachowac wzgledna rownowage ekosystemow i daja nadzieje na zachowanie takiego stanu rzeczy dla potomnosci.
Mimo oficjalnego pisma jakie wystosowales w imieniu SWI, osobiscie wysle pod wskazany adres moj prywatny protest i wyrazy glebokiego niezadowolenia z takiego stanu rzeczy, do czego rowniez zachecam innych i apeluje o mobilizacje w tej sprawie.
pozdrawiam,
01/07/2008 20:50
A u nas najważniejsze są rozmaite interesiki, przyroda się nie liczy; była jest i będzie tak przynajmniej niektόrzy uważają. Dzikie to dzikie, znaczy się nikomu niepotrzebne. Liczy się to, na czym można zarabiać.
Temat kajakόw na Roztoczu to nie tylko ta stanica, właściciele kajakόw organizują spływy po pstrągowym odcinku Tanwi. Najgorzej, że nie ma tu dobrych regulacji prawnych, dotąd tego propblemu nikt nie zauważył. Można pływać kajakami po unikalnych strumykach, można robić rajdy motorowe po lesie, co tam przyroda...
Andrzej
01/07/2008 21:38
Tak jak juz napisalem, moim zdaniem jest to tragicznie niska swiadomosc spoleczna i kompletny brak wyobrazni. Poza tym mentalny egoizm ktory nie pozwala spojzec w przyszlosc, bo liczy sie tylko TERAZ i TU, bo jak nie JA to ktos inny sie nachapie ( chore polskie myslenie).
Przykro mi ze tak jest i w takich chwilach wstydze sie swoich korzeni i Polskosci
Bartek "SWI"
03/07/2008 11:27
coś o wędkowaniu w Stanach, o ochronie przyrody, o gospodarce wędkarskiej. Tak dla porównania.
Andrzej
03/07/2008 18:56
Kiedy przeczytalem Twoj apel w sprawie przystani kajakowej postanowilem poszukac osoby kompetentnej w amerykanskim srodowisku wedkarskim ktora przyblizylaby nam struktory zarzadzania gospodarka wedkarska w Stanach, przedstawila glowne problemy z jakimi boryka sie to srodowisko i sposoby radzenia sobie z nimi. Uwazam ze moglyby to byc rowniez cenne wskazowki i dla nas. Tak jak napisalem wczesniej, metalnosc naszych uzytkownikow wod w znaccznej mierze rozni sie od tutejszych - z korzyscia dla tych drugich oczywiscie - ale od czegos trzeba zaczac, a my internauci doskonale mozemy spelniac powinnosc edukatorow i kreatorow nowoczesnego wedkarstwa w oparciu o poszanowanie zasobow naturalnych naszego srodowiska.
Obiecuje znalezc taka osobe i przedstawic to na stronach RO.
Moze to potrwac jakis czas, gdyz pracuje praktycznie na okraglo i nawet na wedkowanie nie starcza mi czasu ( tylko raz w tym roku bylem na rybach ), ale postaram sie zrobic to jak najszybciej.
pozdrawiam,
03/07/2008 22:28
Napiszesz, jak będziesz mόgł. Warto mieć takie porόwnania.
Andrzej
08/07/2008 00:08
Nawiazujac do moich wypowiedzi odnosnie roznic kulturowych, i swiadomosci spolecznej przytocze prosty przyklad:
4 lipca -Dzien Niepodleglosci w Stanach. Mialem wolne i wraz z malzonka wybralismy sie na wycieczke do PHIPLIPS STATE PARK w stanie New York. Rozlegle tereny gorzyste, mnostwo atrakcji widokowych i co za tym idzie - turystow. Na poczatku zdziwilo mnie to ze nigdzie w parku nie ma zadnego kosza na smieci. Szukalem go, gdyz oproznilem zabrana ze soba butelke wody mineralnej i nie bardzo wiedzialem jak sie jej pozbyc. Napotkanego przypadkiem straznika przyrody zapytalem gdzie znajde najblizszy kosz. Odpowiedzial mi ze dopiero przy miejscu parkingowym, jakies 2 mile stad. Zdziwiony zapytalem dlaczego przy wytyczonych traktach spacerowych nie ma rozmieszczonych zadnych pojemnikow na odpadki, na co straznik odpowiedzial mi, ze jest to niebezpieczne, gdyz wabi rozne zwierzeta, a przede wszystkim niedzwiedziektore i nie dosc ze rozrzucaja odpadki po calym lesie, to stanowia zagrozenie dla turystow. Pogawedzilismy jeszcze troche i udalem sie z zona na dalsza przechadzke. Kolejna rzecz na ktora zwrocilem uwage, to fakt, ze nigdzie nie znalazlem chocby najmniejszego papierka, czy niedopalka papierosa, a mijani turysci trzymali w rekach plastikowe reklamowki, w ktorych niesli pozostalosci po grilowaniu, czy kubki jednorazowe po kawie.
Wiec jesli chodzi o te kwestie, to nie musze chyba tego komentowac, a powiedziec mi tylko wypada:
PATRZMY I UCZMY SIE!!!
pozdrawiam,
08/07/2008 19:29
Maciek Stawski <>
11/07/2008 07:30
Nie tylko Wieprz , na Tanwi w weekendy nie da się łowić , dziennie przepływa czasem ponad sto kajaków! Wszedzietylko śmiecie, butelki plastikowe puszki po piwie itp MAKABRA
13/07/2008 10:27
Ano właśnie!
Problem w tym, że kajakami pływają nie tylko miłośnicy przyrody. Być może nawet tych, ktόrzy przyrodę cenią, szanują i podziwiają jest mniej? Dla innych rzeka to tylko woda, tylko trasa, tak jak droga asfaltowa czy wysypana szutrem dla motoru. Chodzi tylko po wyżycie się, o zmęczenie mięśni, o „sprawdzenie się” czy jak tam to jeszcze nazwać. Dla takich kajakarzy powinny być tylko sztuczne tory wodne, tak jak tory wyścigowe dla żużlowcόw. W efekcie takiego traktowania rzeki są niszczone, brzegi zaśmiecane, zwierzyna płoszona. I przeciw temu protestujemy.
Tu przy okazji zwrόcę uwagę na to, że ani kajakarze, ani organizatorzy spływόw, ani właściciele kajakόw nie płacą ani złotόweczki za korzystanie z rzek! Nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Wędkarze korzystają z rzek na zasadzie dzierżawy obwodu rybackiego, płacą (jako okręgi PZW) opłaty dzierżawne, muszą ponosić koszty zarybień na ustalonych zasadach, muszą zgodnie z tymi zapisanymi w operatach rybackich ustaleniach wykazywać ilości odłowionych ryb, muszą wody chronić. To są konkretne zobowiązania wobec własności wspόlnej, jaką są rzeki i te zobowiązania kosztują.
Kajakarze tylko korzystają. Właściciele kajakόw tylko zarabiają. Korzystają z rzek darmo! I korzystają w sposόb jak widać niszczący. To tak samo, jakby PZW zajmował się tylko sprzedawaniem sprzętu wędkarskiego.
Andrzej
Marcin Cetnarowski <cinek007UKRYTY@FILTRSPAMUgmail.USUNcom>
12/07/2008 07:00
mialem przyjemnosc uczestniczyc w tamtym roku w takim splywie i jezeli jest to organizowane z glowa ma to sens,ja plynolem ze swoja coreczka 4 latka zachowywalem sie bardzo spokojnie mialem przyjemnosc zaobserwowac i ladne psytragi i wydry czy tez bobra.Przyroda nadwieprzanska jest niasamowita jestem zapalonym wedkarzem i jak mam tylko czas i mozliwosc to odwiedzam ta piekna rzeke i jej srodowisko,czytam tez artykuly pisane przez kolege Andrzeja podpisuje sie pod nimi dwiema rekami niestety nasza swiadomosc tego co mozemy stracic jest bardzo mala a krotkowzrocznosc urzedow bardzo duza pozdrawiam
Marcin Cetnarowski Gorlice- Malopolska
13/07/2008 10:11
Nie chodzi o to, aby zakazać spływόw
Racje jednych i drugich użytkownikόw rzek można i trzeba pogodzić.
Na większej rzece kajaki nie stanowią problemu dla środowiska, także i dla wędkarzy nie są problemem, jeżeli jedni i drudzy uszanują swoje racje i sobie nie przeszkadzają – to tylko kwestia kultury.
Gorzej z małymi rzeczkami, z tymi najmniejszymi, gdzie kajak jest niczym czołg na leśnej drόżce. Ale to też można pogodzić. Można na przykład ustalić, że na pewnych rzekach i pewnych odcinkach tych rzek każdy spływ jest uzgadniany. Na innych można wyznaczyć terminy spływόw, np. miesiące wakacyjne i godziny południowe - w lecie wędkowanie to i tak świt, poranek i zmierzch, więc kolizji nie będzie. Można też określić dopuszczalną ilość płynących dziennie. To wszsytko można, to zależy tylko od dobrej woli, od wzajemnego poszanowania, od kultury.
Trzeba natomiast ustalić stanowczo, że: nie wolno usuwać z rzeki zwalonych drzew i gałęzi, nie wolno niszczyć nadbrzeżnej roślinności i szuwarόw, nie wolno wjeżdżać samochodami do rzeki czy też rozjeżdżać brzegόw. I na pstrągowych rzekach nie wolno wznosić budowli ułatwiających ruch turystyczny.
Pstrągowe odcinki rzek to i tak maleńki procent wszystkich. Niech pozostaną w stanie dzikim.
Pozdrawiam!
Andrzej
p.s.
Przez całe dziesięciolecia nie było problemu, racje miłośnikόw spływόw i wędkarstwa były zachowane, często zresztą ci sami ludzie i pływali i wędkowali – może właśnie dlatego? Teraz mamy czasy komercji, a chciwość potrafi zniszczyć wszystko...
W tej sprawie Stowarzyszenie Wędkarzy Internautόw wystosowało pismo następującej treści:
30 czerwca 2008 r.
Pan
Henryk Matej
Starosta Zamojski,
Starostwo Powiatowe w Zamościu,
ul. Przemysłowa 4,
22-400 Zamość
dotyczy kajaków na rzece Wieprz i budowy przystani kajakowej w Turzyńcu
Szanowny Panie Starosto!
Wyrażamy protest przeciwko budowie przystani kajakowej na pstrągowym odcinku Wieprza, tj. między Krasnobrodem a Szczebrzeszynem. Projekt takiej przystani w Turzyńcu świadczy o braku rozeznania w możliwościach przyrodniczych rzeki Wieprz, jest również brakiem szacunku wobec rybackiego gospodarza rzeki Wieprz, ZO PZW w Zamościu, prowadzącego od lat na tym odcinku łowisko pstrągowe.
Rzeki Roztocza z ich największym bogactwem – pstrągami – znane są nie tylko na terenie Lubelszczyzny. Co roku przyciągają wędkarzy z najdalszych okolic kraju, stają się także znane i poza granicami Polski. Przyczyną jest uroda tych rzek, czyli zachowanie ich w stanie bliskim naturalnego, jak również dobry stan populacji pstrąga i lipienia. W Wieprzu od lat łowione były rekordowe okazy pstrąga. Możliwość spotkania i zmierzenia się z kilkukilogramowym olbrzymem jest właśnie tym magnesem przyciągającym pstrągarzy spoza Zamojszczyzny. Górny Wieprz odwiedzany jest więc przez co najmniej półtora tysiąca pstrągarzy rocznie, w tym większość stanowią przyjezdni. Tej dużej liczby użytkowników nie widać, gdyż łowienie pstrągów nie jest gromadnym zajęciem. Łowy pstrągów, to samotne łowy, tropienie i poszukiwanie wymarzonego okazu. To często wielokrotne spotkania z tą samą rybą, zajmującą określony rewir, żyjącą w ukryciu pomiędzy zwalonymi korniakami drzew, w miejscu dzikim, niedostępnym i trudnym technicznie. Takie łowy są najwyższą formą wędkarstwa a złowienie upatrzonego pstrąga ukoronowaniem wielu dni spędzonych na łowach. Miarą sukcesu nie są kilogramy odłowionych ryb, lecz właśnie wytropienie dużego pstrąga i przechytrzenie go. Taka właśnie forma wykorzystywania rzeki nie stanowi znacznego obciążenia (kilka – kilkanaście osób dziennie) i jest przez to najmniej uciążliwa dla przyrody. Łowcy pstrągów zachowują się cicho, nie płoszą ptaków, nie niszczą brzegów, nie wprowadzają zmian w korycie rzecznym. Odłowienie pewnej limitowanej ilości pstrągów i lipieni nie stanowi istotnego uszczerbku i co roku jest uzupełniana zarybieniami kosztującymi rybackiego gospodarza dziesiątki tys. zł.
Gromadne spływy kajakowe, stanowiące bez wątpienia przyjemną formę rekreacji, kolidują niestety z utrzymaniem pstrągowego łowiska. Płoszone ryby nie mają dogodnych warunków do żerowania. Niszczone są brzegi, rozwalane zwaliska gałęzi i korniaki leżące w nurcie, tak niezbędne dla utrzymanie zróżnicowanego charakteru rzeki, stanowiące naturalne kryjówki pstrągów. Hałas płynących kajaków odstrasza nie tylko ryby, ale także ptaki zamieszkujące nadbrzeżne zarośla i drzewa, w tym także gatunki rzadkie i chronione.
Zdajemy sobie sprawę, że zwolennicy kajakarstwa także powinni mieć możliwość spełnienia swojej pasji, są jednak rzeki większe, jak choćby Wieprz poniżej pstrągowego odcinka, gdzie spływy nie wyrządzają takiej szkody.
Spływy kajakowe już stanowią dla Wieprza poważny problem. Jakakolwiek budowla problemy te zwielokrotni. Uniemożliwi wędkowanie, przekreśli działania gospodarki pstrągowej, zniweczy efekt wieloletnich zarybień. Odstraszy odwiedzających co roku Roztocze miłośników pstrąga i lipienia.
Kiedy pojawia się konflikt, należy rozważyć wszystkie aspekty: przyrodniczy, społeczny i ekonomiczny i wybrać najbardziej optymalne rozwiązanie. Tu wybrać należy najmniej uciążliwą dla przyrody formę turystyki. Zauważyć unikalność Wieprza, jako jednej z niewielu rzek w Polsce z szybko rosnącą populacją pstrąga potokowego. Dostrzec ogromną liczbę wędkarzy korzystających w sposób mało inwazyjny z Wieprza przez cały rok, bez przerwy zimowej. Wyważyć rację pomiędzy użytkownikiem rybackim rzeki Wieprz - Zarządem Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego - a interesem kilku właścicieli kajaków rozkręcających biznes.
Liczymy na mądrość Pana Starosty i na rozsądną decyzję.
Z pozdrowieniem,
Andrzej Trembaczowski
Do Wiadomości:
1. Polski Związek Wędkarski Zarząd Okręgu w Zamościu, ul. Wojska Polskiego 15, 22-400 Zamość.
2. Beata Sielewicz, Wojewódzki Konserwator Przyrody w Lublinie,
ul. Spokojna 4, 20-914 Lublin.
3. Teresa Zań, Zarząd Zlewni Wisły lubelskiej i Bugu granicznego w Lublinie,
ul. Narutowicza 56, 20-016 Lublin,
4. Zespół Parków Krajobrazowych Roztocza z/s w Zamościu, ul Partyzantów 3,
Zamość.
31/07/2008 13:20
Wczoraj byliśmy nad Tanwią, na tym pięknym puszczańskim odcinku. To, co się teraz tam dzieje, naprawdę zagraża rzece a już o łowieniu pstrągów można zapomnieć. Trafiliśmy pomiędzy dwa spływy, jeden przepłynął po południu, drugi właśnie napływał. Łowiliśmy więc w kilkugodzinnej przerwie. Wyniki mizerne mimo fajnej wody.
Takiego natężenia ruchu nawet miejscowi nie pamiętają i też są zdziwieni. W Zwierzyńcu przy ulicy widać sporej wielkości reklamy spływów.
To jest plaga!
Dostrzeżono w tym biznes i stało się to, przed czym przestrzegał kolega 10 lat temu. Najgorsze, że brak regulacji prawnych, a na dobrą wolę i zdrowy rozsądek nie ma co liczyć. Wątpię, by kajakarze zrozumieli, że pływanie po małych rzeczkach i organizowanie tam gromadnych spływów jest czymś podobnym, jakby zrobić rajd czołgami po lesie. Wątpię, by to do nich dotarło. Wolą bawić się w "wielkich podróżników".
Przykro mi też że Polski Związek Wędkarski - organizacja zrzeszająca setki tysięcy członków - nie potrafi uporać się z tym problemem. Obawiam się, że to będzie koniec roztoczańskich pstrągów...
Andrzej
31/07/2008 14:50
Z drugiej strony
Taka krótka relacja jednego z uczestników jednego ze spływów.
http://ciast...anew/tekst.html
Do myślenia daje sformułowanie:
„Razem z nami płynął przewodnik i opiekun. Pomoc właściwie nie była nam potrzebna, ale przy okazji sprawdzał on stan szlaku i na bieżąco poprawiał (o ile było to możliwe).”
Co „poprawiał”??? Rzekę??????????????
Andrzej