Rybie Oko/Articles/Reportages/Lofoty 2011 cz. 2
Lofoty 2011 cz.2 |
Druga część reportażu o wizycie wędkarskiej u naszego rodaka w Norwegii na Lofotach.
Ryb co prawda nie było ale w takiej scenerii to chyba też nie onie tu chodzi.
W kolejnym dniu dobrowolnie zrezygnowaliśmy z wędkowania. Skorzystaliśmy z propozycji Andrzeja i zwiedzaliśmy Lofoty.
W miejscowości Henningsvaer.
W pobliży Hennigsvaer zastaliśmy na żerdziach resztki suszonej ryby. Jak to niesamowicie śmierdzi.
„Bloki” na Lofotach.
Przyszedł jednak czas powrotu. Ania, żona Andrzeja ugościła nas swoimi specjałami. Jest wyśmienitą kucharką. Prowadzi taką kuchnię polsko – norwesko – morską. Jedliśmy jej specjały wielokrotnie, za każdym razem było smacznie.
Po wieczorze pożegnalnym, pakowanie, sprzątanie i „w drogę”. Pogoda dopisywała więc odbyło się bez żadnych niespodzianek. Prom kursował i przeprawiliśmy się do Digermulen. Stamtąd w kierunku trasy E 10 i ta trasą do Szwecji.
Mijaliśmy egzotyczne miejscowości (nazwy w języku lapońskim).
I pasące się często przy drodze Renifery
oraz Łosie
Olbrzymie hałdy w pobliżu miejscowości Kiruna. Czas nie pozwala a chciało by się zwiedzić olbrzymią kopalnię rudy.
Krótki odpoczynek na przydrożnym parkingu, po męczącej nocy (zapewne w jakimś historycznym miejscu)
I dalej w drogę. Drogi puste, dużo ograniczeń i fotoradarów. Tylko raz w ciągu całej podróży widzieliśmy samochód policyjny.
Widok Sztokholmu pokazuje nam, że do Nynasham jest tuż, tuż
A na widok „promu do domu” Wojtek nie potrafi ukryć uśmiechu.
Na promie spotykamy kolegów z którymi razem wędkowaliśmy u Andrzeja.
Po powrocie do domów, kilka dni odpoczynku po długiej i bardzo uciążliwej drodze i czas na refleksje.
Po pierwsze, „czy warto było?” Tu odpowiedź może być tylko jedna – zdecydowanie „tak”. W przyszłości należy rozważyć podróż samolotem jednak następną wyprawę (a taką odbędziemy w lipcu 2012 roku) odbędziemy również samochodem.
Po drugie, koszty. Nasze koszty w przeliczeniu na jedna osobę to kwota około 3,5 tyś zł. Może to i drogo ale warto. Za te cenę odbędziesz niezapomnianą podróż po najbardziej egzotycznych rejonach wędkarskich, złowisz naprawdę dużą ilość ryb (być może nawet halibuta) i będziesz gościł u Polaków na „drugim końcu świata”. Zaznasz u nich gościnności i serdeczności nie spotykanej gdzie indziej (nie mówiąc o kuchni Ani). Andrzej z żoną potrafią stworzyć taka atmosferę, że czujesz się u nich jak u siebie w domu.
Other this author: Jerzy Adamski » more...
Reviews and comments