Rybie Oko/By the water/From the country/Jedzenie ryb/Ale kombinujecie...
Ale kombinujecie... |
Bogdan Ziółkowski - Stowarzyszenie Wędkarzy Internautów
Thursday 28 August 2008 11:40:35 pm
Światła mijania przez cały rok i całą dobę (bez sensu) wprowadzono jak jakiś poooseł kupił udziały w fabryce żarówek, lub zajął się ich importem (może nie poooseł tylko żona pooosła).
Najprawdopodobniej kolejny poseł zajął się produkcją konserw rybnych, albo innym rybim przetwórstwem.
Stąd właśnie hasło - jedz ryby, motłochu jedz, codziennie, bo zdrowe!
-Dla posłów.
Bogdan
![]() ![]() |
Related to |
Jedzenie ryb
Od jakiegoś czasu w radiu można usłyszeć, a w telewizji nawet obejrzeć spoty reklamowe akcji pt. "Jedz ryby codziennie". Osobiście nie podoba mi się to wszystko. Ciekaw jednak jestem Waszych opinii na ten temat.
25/08/2008 7:06 pm
Człwiek, jako ssak obdarzony kłami bez wątpienia przystosowany jest głównie do jedzenia ryb. Szczególnie pewnych ich odmian np. homarów i krewetek . Łosoś to też rybka, którą lubimy. Zauważmy, że misie z Alaski, by przetyrwać zimę, też zajadają sie rybkami.
Jestem generalnie za, szczególnie pasuja mi szprotki w pomidorach , byle tylko trochę mniej konserwantów.
Rafał Bancerz <>
26/08/2008 9:00 am
Bogdan Ziółkowski - Stowarzyszenie Wędkarzy Internautów
28/08/2008 11:40 pm
...a to o łowiskach, a to o zasobach ryb w naszych wodach, to nie tak kochani!
Światła mijania przez cały rok i całą dobę (bez sensu) wprowadzono jak jakiś poooseł kupił udziały w fabryce żarówek, lub zajął się ich importem (może nie poooseł tylko żona pooosła).
Najprawdopodobniej kolejny poseł zajął się produkcją konserw rybnych, albo innym rybim przetwórstwem.
Stąd właśnie hasło - jedz ryby, motłochu jedz, codziennie, bo zdrowe!
-Dla posłów.
Bogdan
01/09/2008 11:27 am
Nawoływanie do nie jedzenia ryb jest tak samo naiwne jak nawoływanie do zostania jaroszem. Ryby to źródło białka, tak samo jak wieprzowina, wołowina. To, że w UE jest tendencja do spożywania białka rybiego, jest uzasadnione. Mięso ryb jest zarówno smaczne jak i zdrowe, jak twierdzą dietetycy. Sam osobiście nie jestem smakoszem rybiny ale od czasu do czasu zjem cos ościstego. Problem raczej polega na nieznajomości realii w UE. Zaopatrzenie rynku w ryby, pochodzi praktycznie z trzech źródeł: produkcja stawowa, połowy morskie i import. W UE praktycznie nie łowi się ryb dla celów gospodarczych z wód otwartych, typu rzeki czy jeziora. Nie ma więc presji podmiotów gospodarczych na ten typ wód. To pokłosie okresu socjalizmu, skutkuje takimi a nie innymi negatywami. Wody otwarte powinny być szczególnie chronione jako własność Skarbu Państwa. Jest dokładnie odwrotnie. PSR więcej dba o interesy podmiotów gospodarczych niż interes właściciela. Rejonowe Zarządy Gospodarki Wodnej, sprawujące nadzór nad krajowymi zasobami wodnymi niewiele ma pojęcia o racjonalnej gospodarce w obszarze rybostanu. To dlatego między innymi nie przeprowadzono przetargów lecz konkurs ofert. Ta instytucja po prostu sie nie zna na tego typu gospodarce i stąd bajzel jakich mało. Indolencja tej instytucji jest tak daleka, że nawet nie zmieniono obrębów rybackich w stosunku do odcinków z okresu realnego socjalizmu. Może tam tez jest jakis utrwalacz komunizmu jak nasz kochany i nieśmiertelny Prezes. Mateuszu nie mieszaj racjonalności z obszaru dietetyki z realiami polskiego kołtuństwa i sobiepaństwa. To naprawde dwa różne światy. Problem nie polega na rodzaju kuchni lecz na powszechnej głupocie i braku odpowiedzialności za powierzone mienie.
01/09/2008 12:47 pm
Ryszardzie, ja nie mam zamiaru mieszać ze sobą niczego. Wyraziłem po prostu swoją opinię i byłem ciekaw odczuć i przemyśleń innych osób. O polityce i wewnętrznych układach w naszym kraju mam blade, bardzo blade pojęcie. Zbyt meczące jest rozgrzebywanie tych wszystkich intryg, problemów, ukrytych teczek itd. Prawdą jest to co piszesz. Na sercu leży mi jednak problem ochrony naszych wód. Już mogę Ci powiedzieć, że są osoby myślące w ten sposób: Jedz ryby codziennie, czyli głupotą jest ich wypuszczanie. Miałem rację, że lepiej napchać sobie zamrażarkę złowionymi rybami i je zjadać. Nie będę wypuszczał już niczego I w ten sposób problem zaczyna dotykać także wód otwartych. Może wędkarze nie wyłapią wszystkiego, lecz takie "przyzwolenie" pomoże im wyzbyć się oporów. Znam takie przypadki.
Cóż mogę powiedzieć. Taką mamy mentalność. Nie wszyscy na szczęście. Oczywiście, białko rybie od zawsze towarzyszy człowiekowi. W spotach telewizyjnych i wielu wypowiedziach dietetyków nie podoba mi się to, iż robią z ryb środek działający na praktycznie wszystkie dolegliwości.
Poza tym nie pasują mi te spoty, jeśli chodzi o ich odbiór przez widza. Przynajmniej u mnie wywołały paskudne uczucie. Na ekranie wesoło hasa sobie roześmiany pan w pluszowym kostiumie milutkiej rybki, a my go przez łeb i na patelnię, a do wszystkiego wpadająca w ucho muzyczka. Rozśmieszyło mnie to prawie do łez .
Pozdrawiam serdecznie bom dawno Cię nie widział.
Mateusz
01/09/2008 10:31 pm
Zawsze ścierają sie dwa nurty.Jeden to mentalność, a drugi to racjonalizm. Mentalnie to My wszyscy bez wyjątku, siedzimy w gównie zwanym popłuczynami socjalizmu. Nawet dzisiejsza młodzież, tez mentalnie tam siedzi, bo to wynoszą z domu rodzinnego, gdzie duch Lenina czy Marksa kołacze się po kątach. Zwłaszcza w rodzinach gdzie nie dokonało się przewartościowanie pewnych "prawd" wyniesionych z minionego okresu. Tam gdzie bieda doskwiera, tam jest sentymentalizm za czasem minionym, bo to każdy miał pracę, opiekę lekarską, dostęp do szkolnictwa itp. Nie ważne że był zamordyzm, zwyczajne polityczne bandyctwo. Liczył sie barłóg i pełny gar. Niestety dominuje to w zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa.To właśnie wtedy powstały takie „zasady prawne” jak niska szkodliwość czynu czy czasowy zabór mienia. To pokutuje niestety do dziś z widocznym skutkiem. Ojciec wciąga w proceder kłusowniczy swoje dzieci. Powszechne zjawisko na rzekach Pomorza. Prawie zawsze kończy się to umorzeniem, ze względu na niską szkodliwość czynu. A pod bokiem ojca bandziora, hodowany jest od najmłodszych lat, następny bandzior. Przerażająca rzeczywistość.
Kłusownictwo ma swoje oblicze i jest zdefiniowane. Najlepszym środkiem do zwalczania kłusownictwa to odcięcie od źródła zbytu. Walka z kłusownikiem face to face jest z góry skazana na niepowodzenie. Tu należy uderzyć w przyczynę kłusownictwa, czyli restauracje, bary, smażalnie ryb. Odebranie licencji czy pozwolenia, to cięzka kara. To pozbawienie źródła dochodu.
Socjalistyczną mentalność, najłatwiej pokazac na przykładzie polskich rybaków łowiących na Bałtyku. Gdyby nie UE, to prawdopodobnie mielibyśmy na Bałtyku pogłowie ryb jak na Morzu Martwym. Przyzwyczajeni do bezkarnego kłusownictwa rybacy, oczywiście protestują przeciwko bezdusznej Unii, która nie pozwala im łowic niewymiarowego dorsza w okresie ochronnym. Taka głupota jest możliwa chyba tylko w Polsce.
Kreowanie mody na mięso rybie, może wbrew pozorom mieć dobroczynny skutek dla rybostanu wód otwartych. Produkcja rybiego mięsa w formie naturalnej, czyli ekstensywnej jest zbyt droga i nieprzewidywalna. Prawdopodobnie wymusi to produkcje intensywną, czyli stawową lub w dużych sadzach na morzu. To jest sposób na zmianę zarówno mentalności jak i podstawy produkcji ryb.
01/09/2008 1:52 pm
Z innej beczki. PZW ma 0,4 ha na jednego wędkarza. Niech nikt mi nie mówi,że z 1 ha wody nie mozna uzyskać np. 20kg ryb, bez szkody dla rybostanu, zakładając dobre warunki środowiskowe. Oczywiście, rybactwo się nie opłaca w takim przeliczeniu. Ale 10kg ryb na jednego wędkarza rocznie, to brzmi rozsądnie. Oczywiście, w róznych łowiskach róznie - z górskiego potoku nie powinno się zabierać ryb ale z jeziora zaporowego, żyznego, może nawet więcej. Mówię o sredniej. Zjedzenie 10kg ryb złowionych rocznie nie jest żadnym mięsiarstwem. Mnie się nie udaje zwykle tego osiągnąć, bo albo nie ma ryb do złowienia albo nie ma domowego zamówienia na inną rybę niż łosoś w ziołach w/g przepisu Ryska
Pamiętajmy, że PZW ma nieccałą powłowę wód należących do Skarbu Państwa, ale też nikomu z wedkarzy prócz niejakich Kolendowicz, Szymańskiego, Płonki i paru innych "oszołomów" nie przyjdzie na mysl, aby wody Skarbu Państwa odebrać rybakom a przekazać wędkarzom. Nawet władze PZW nie chcą przejąć więcej wód, nie działają w interesie wędkarzy. Jedyne co możemy zrobić to nie kupować ryb słodkowodnych, złowionych w naszych wodach sródladowych.
Roman <>
24/09/2008 7:00 pm
Czytam w wolnej chwili i może dlatego tak spokojnie odnoszę się do krucjaty rozpoczętej z telewizyjnej reklamy? A kto panom powiedział że reklama dotyczy ryb słodkowodnych? Może morskich - i wtedy rozumiem że pochwalacie bo tam nie wędkujecie. A tam gdzie wędkujecie to larum i gore.
Również wędkuję. Lubię ryby. Z tym że wystarczy mnie i mojej rodzinie potrawa z ryby. Nie z michy pełnej ryb.
Piękny zwyczaj: wędkuj i wyławiaj ile ci sił i czasu, ale zabierz tylko rybkę szczególną- wybraną. Będziesz miał i kolację i masę fotek do pokazania innym - bo ryby będą.
Nawet w chorych układach władzy i własności wód. Ale nie bez racjonalnego zarybiania, kontroli łowisk i opanowania potrzeby pełnej lodówki ryb swojej i sąsiada .
Dla potrzebujących dużej ilości mięsa rybiego są łowiska płatne - komercyjne - zarybiane inaczej i częściej. Tylko tam również trzeba umieć podejść rybę. ( nic na łatwiznę).
Jak sami będziemy dbali o czystość łowiska pozostawionego, opanujemy pęd za pełną siatą ryb i tak postąpi większość braci wędkującej to i tak nie będzie źle.
A reklama - zwyczajna, jak kawy, parówek i butów. Może tylko właściciele kutrów rybackich cieszą się z możliwego większego zbytu. Z poważaniem