Wisła w Krakowie |
Widzę, że dyskusja sprzed roku, ale postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze.
Otóż ja też znam Wisłę dosyć dobrze, bo mieszkam nad Wisłą już 30 lat. Co prawda niekoniecznie z wędkarskiego punktu widzenia, bo wędkarzem jestem raczej okazjonalnym (czyt. mało doświadczonym). Zgadzam się z kolegą co do występowania brzany na tym odcinku, bo samemu udało mi się ją w 2005 roku złowić. Co prawda maleńka, ale zawsze. Na Wiśle w Krakowie są miejsca wręcz stworzone dla tej ryby. Kilka jazi rownież złowiłem.
Niestety co mnie najbardziej uderzyło w Twoim poście to zdanie: "nikt z nas-ślązaków wtedy tam nie był i nie interweniowaliśmy w tej sprawie". Więc chyba kolega rzadko bywa na tych lowiskach i nie do konca wie co sie tam dzieje. Otoz za caly syf odpowiadaja wedkarze ze Slaska. Okupuja oni 90% stanowisk na tym odcinku Wisly. Od ujscia Skawinki az do Pychowic. To, co po sobie zostawiaja wywoluje we mnie drgawki. W ciagu jednej doby jedna ekipa potrafi zostawic po sobie metr szescienny smieci!!! Wiem, bo mieszkam w poblizu i jestem tam srednio co drugi dzien (chocby na rowerze) co pozwala mi na biezacy monitoring poszczegolnych stanowisk wedkarskich. Kazdy wypad na ten odcinek Wisly rozpoczynam od sprzatania. Na jednego slaskiego wedkarza przypada srednio 3-4 wedki. Limity, wymiary i okresy ochronne zdaja sie ich nie obowiazywac.
Dla jasnosci: nie podejrzewam kolegi Płonki o takie zachowanie nad woda. Wrecz przeciwnie. Wiem o Twoim zaangazowaniu w walce o lepsza przyszlosc wedkarstwa w Polsce i trzymam kciuki. Jednak slascy wedkarze to istna plaga nad wodami Wisly w Krakowie. Oczywiscie krakowiacy tez nie sa cacy, ale na tym odcinku Wisly stanowia zdecydowana mniejszosc.
Jeszcze dwa slowa na temat czystosci wody w Wisle. Grubą przesadą jest pisanie, ze woda w Wisle ma dzialanie wrecz żrące (patrz: "po 2-3 dniach łowienia prawie rwie się", "występuje wysypka i swędzenie", "martwe ryby płyneły rzeką pełne 3 dni"). Skad wiesz o snieciu ryb skoro Cie tam nie bylo!? Ja sobie nie przypominam takiego przypadku w zeszlym roku. Faktem jest, ze ryba z Wisly po prostu smierdzi mulem. W rzeczonym 2005r zabralem jednorazowo z Wisly tylko kilka karasi. Po przygotowaniu ich do konsumpcji okazalo sie, ze ich zapach skutecznie odpycha nawet psa, ktory tez nie mial ochoty ich jesc.
Pozdrawiam Tomfunk.
Powiązane z |